wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 7




Catalina wróciła właśnie do domu. Augusto powiedział, że będzie lepiej jeśli odpocznie i wszystko poukłada sobie w głowie. Dał jej także swój numer, kiedy będzie chciała zawitać do ich siedziby. Dziewczyna miała zamiar właśnie iść na górę do swojej sypialni, kiedy to zatrzymał ją jej ojciec. Całe szczęście nie zapomniała, by wypowiedzieć zaklęcie, które zmieni jej kolor oczu.
- Gdzie byłaś? Czemu nie powiedziałaś, że gdzieś wychodzisz?- spytał rozgniewany.
- Byłam na spacerze, a nie powiedziałam, bo... zapomniałam.- odpowiedziała spokojnie.
- Słyszałem jak krzyczałaś na kogoś... Co to miało znaczyć? Kto to był?!
Tym razem dziewczyna zignorowała pytanie ojca.
- Odpowiadaj!- krzyknął i potrząsnął nią.
-Ała! To boli! Opanuj się, to później porozmawiamy- odpowiedziała i wyrwała mu się.
Ojciec jednak znowu ją zatrzymał.
- Nie będziesz mi stawiać warunków, bo jesteś za młoda i za głupia!- krzyknął.
- Milcz!- warknęła na niego.
Ojciec spoglądał na swoją córkę. Wyglądał, jakby chciał poruszyć ustami, ale nie mógł. Catalina patrzyła na niego z nienawiścią.
- Może teraz, kiedy masz szanse się wyciszyć, będziesz pamiętał, żeby ważyć swoje słowa. One są takie cenne.- rzuciła i zaśmiała się.
Popatrzyła na reakcję swojego ojca i pobiegła zadowolona do pokoju. "A więc jeszcze takie rzeczy mogę robić..."- pomyślała.
Wbiegła do pokoju i szybko zamknęła drzwi. "Czas zmienić wystrój mojego pokoju"- pomyślała.- "On jest taki słodki, a ja przecież nie jestem już dzieckiem." Catalina natychmiast wzięła się do pracy. Spojrzała na zdjęcia wiszące na ścianie. Zdjęła je powoli i przyjrzała się im. Przez chwile się zawahała, ale zaraz wyrzuciła je przez okno z uśmiechem na twarzy. Następnie zerwała zasłony i odrzuciła je w kąt pokoju. To samo zrobiła z innymi "słodkimi" rzeczami. Wkrótce kolorami dominującymi w jej pokoju były: biel, czerń i czerwień. Ściany wprost prosiły Catalinę, by coś na nich napisała. Wzięła do ręki flamaster i narysowała kilka zawijasów. Następnie połączyła je w całość. Jej oczom ukazał się piękny wzór. Sama nie wiedziała, że potrafi tak rysować. Dodatkowo obok wzoru napisała: "Ogień niszczy lasy. Kłamstwo niszczy moje życie.". Ten tekst bardzo pasował do sytuacji, w której się znajdowała. Jej wzrok powędrował na ozdoby w kącie. To były resztki po jej dawnym życiu. Catalina jedyne, co teraz chciała, to je zniszczyć. Zamknęła oczy i skupiła na nich całą swoją nienawiść, całą swoją moc. Sprawiło to, że znów przypomniało się jej, ile krzywd wyrządzili jej inni. Ogarnęła ją złość, jakiej nie czuła nigdy wcześniej. Jedyne, czego pragnęła to niszczyć. Coś, cokolwiek. Byle by jej ulżyło. Poczuła w swoich nozdrzach dym. Otworzyła oczy i zobaczyła płonące przedmioty. Leżały i paliły się tuż przed nią lecz nie czuła gorąca. Wiedziała, że ten Ogień jej nie skrzywdzi, ponieważ ona nad nim panuje. Czuła się teraz silna, jak nigdy. Augusto miał racje. To do tego była stworzona. Od zawsze było pisane jej władać Ogniem. Powinna dziękować za łaskę, którą otrzymała. Dzięki temu darowi, już nigdy nie będzie słaba... Z jej rozmyślań wyrwał ją odgłos walenia w drzwi.
- Catalina, otwieraj!- krzyknął jej ojciec.
"No, proszę. Czyżby czar już przestał działać?"- pomyślał sobie.
- Odejdź, bo pożałujesz.- krzyknęła w odpowiedzi.
Usłyszała milczenie. Ojciec na pewno się zastanawiał, co tym razem odpowiedzieć.
- Nie, nie odejdę.- odpowiedział nagle.- Nie wiem, co się z Tobą dzieje, ale to na pewno nie jest nic dobrego! Czuję dym! Czy coś się pali!? Martwię się o Ciebie!
- Odejdź!- krzyknęła.- Nic mi nie jest. A tak w ogóle to powinieneś się martwić o siebie!
Jednak to nie odwiodło ojca od próby porozmawiania z córką.
- Niedługo wróci mama i będziemy musieli odbyć poważną rozmowę.
- Mam się bać?- rzekła z drwiną w głosie Catalina.
- Rozmów nie trzeba się bać. Ale one muszą się odbywać.
- Nie gadaj jak psycholog. Mama zmusiła Cię, żebyś czytał te jej przeklęte książki. No nie wierzę, że się jej dałeś. Uważałam, że to ty nad nią panujesz, a nie odwrotnie.- powiedziała.
- Do czego zmierzasz?
- Do niczego! Wynoś się spod moich drzwi, bo naprawdę się zdenerwuję, a to wtedy nie skończy się na odebraniu Tobie mowy!
Do jej pokoju wpadł ojciec.
- Więc jednak masz z tym coś wspólnego.- powiedział, mrużąc oczy.- Nie wierzę.
- Czyli jednak naprawdę uważałeś mnie za kogoś tak beznadziejnego, kogoś tak zwykłego.- powiedziała z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem.
- Ja...- Catalina już prawie powiedziała ojcu prawdę. Prawie. Musi jakoś z tego wybrnąć.
" Ale chwila, przecież nie muszę."- pomyślała dziewczyna.
Właśnie teraz skupiła jak najbardziej mogła swoje myśli na ojcu. Zapragnęła, by dał jej spokój i nie zauważał w jej zachowaniu nic dziwnego. Bardzo intensywnie o tym myślała. Później wymówiła słowa podobne do słów widzianych w księdze, którą dał jej Augusto. Spojrzała na ojca. Stał już zupełnie spokojnie. Czyżby podziałało?
- Wyjdź z mojego pokoju. Chcę mieć spokój.- zwróciła się do niego.
Na te słowa ojciec podrapał się w głowę i wyszedł z jej pokoju.
Catalina uśmiechnęła się szeroko. To co się teraz działo było niesamowite! Poszła do łazienki by umyć usmoloną od dymu twarz. Spojrzała w lustro i zorientowała się, że czar nadal działa i ma brązowe oczy. Tak jak dawniej. Jednak Catalina nie chciała, by było jak dawniej. Chciała, by było tak jak jest teraz. By nie była znów ofiarą losu. Po chwili jej oczy znów zrobiły się ognisto czerwone.




~~~~
Jak wam się podoba? Proszę, abyście wyrażali swoje szczere opinie na temat rozdziałów. One motywują. Jeżeli zobaczycie błąd, napiszcie- postaram się poprawić.- Akira

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 6




- Droga Catalino. Możesz mi nie wierzyć, ale to było by z Twojej strony nie mądre- zaczął Augusto.- Uwierz mi, że jestem jedyną osobą, jaką znasz, która Cię szanuje i chce dla Ciebie jak najlepiej.
- Skąd możesz to wiedzieć- rzuciła dziewczyna.
- Przez pewien czas przyglądałem się Twojemu życiu i uważam, że jesteś naprawdę niesprawiedliwie traktowana przez rodziców i przyjaciółkę. Tak nie musi od tej pory być. Niedługo przekonasz się, że te osoby wcale nie są Ci potrzebne.
Catalina przyglądała mu się z niezrozumieniem. Augusto zauważył to.
- Posłuchaj. Ten świat zbudowany jest z czterech niepokonanych sił: Ognia, Wody, Powietrza i Ziemi. To dzięki nim zachowana jest równowaga na naszej planecie. Każdy z żywiołów posiada osobę, która Nim kieruje. Ty, Catalino jesteś Wybranką Ognia.
- Jesteś nienormalny. Gadasz rzeczy, jak jakiś wróżbita, czy coś. Zostaw mnie w spokoju.- powiedziała Catalina i już chciała odejść. Mężczyzna ją zatrzymał.
- A czy uważasz, że normalne jest to, że słyszysz głosy w głowie. Gwarantuje Ci, że jeśli komukolwiek o tym powiesz, to ty według nich będziesz chora. A ja chcę Ci wytłumaczyć, że ludzie są ślepi. Nie wierzą, że istnieje coś bogatszego niż świat materialny. Dla nich liczy się tylko to. Przecież ty taka nie jesteś, prawda?
Dziewczyna milczała. Nie wiedziała, co powiedzieć. Jeżeli prawdą jest to, co Augusto mówi, to przestała by być kimś zwyczajnym. Była by silna i pokazała tym wszystkim, na co naprawdę ją stać. Zemściła by się.
- To dlatego mówiłeś, że jestem wyjątkowa?- zapytała.
- Tak i za każdym razem, gdy spojrzysz w lustro twoje oczy będą Ci o tym przypominać.
Catalina wpatrywała się w ziemie. Próbowała to wszystko poukładać sobie w głowie. Wszystko zaczęło nagle nabierać sensu.
- Mówiłeś, że przyglądałeś się mi i moim bliskim- rzekła w końcu dziewczyna.
- Tak. Jedna z twoich zwolenniczek obserwowała Cię i wszystko mi opowiadała. Wiem, że nie powinienem, ale musiałem się o Tobie czegoś dowiedzieć.
Dziewczyna spuściła smutno oczy, ale zaraz zapytała:
- Zwolenniczką?
- Tak. W naszej siedzibie jest ich znacznie więcej. Kształcą się i uczą posługiwać się ogniem, ale nigdy nie dorównają Wybrance.
- A ty jaką role tu odgrywasz?
- Ja jestem przewodnikiem. Mam wprowadzić Cię w świat Żywiołów. Pokazać Ci, co jest słuszne, a co nie.
- Rozumiem- powiedziała Catalina.- Jednak trochę się ... To mnie trochę przytłoczyło.
- Domyślam się, ale taka jest prawda. Ja nie zamierzam nic przed Tobą ukrywać.
Przez chwilę oboje szli w milczeniu.
- Jak ja się tak pokażę rodzicom?- spytała dziewczyna.
- Możesz sprawić, że oni będą inaczej widzieć rzeczywistość. Będą ją widzieć tak, jak ty sobie zażyczysz.
- Nie rozumiem.
- Posiadasz zdolność władania ogniem w jakiejkolwiek postaci i w jakikolwiek sposób, ale możesz robić także inne rzeczy.
- Na przykład?
- Wpływanie na czyjeś myśli, zmienianie rzeczywistości, przesuwanie przedmiotów. Oczywiście na początku może to być trudne, ale potem stanie się to dla Ciebie proste, jak każda podstawowa czynność.
Catalina nie wierzyła własnym uszom. Poczuła się w tej chwili niesamowicie silna. Uśmiechnęła się sama do siebie.
- Czy jest więcej takich osób jak ja?- zapytała Augusto.
- Każdy żywioł posiada jedną wybrankę. Zostałyście porozrzucane po całej Ziemi. Niestety nie jest Wam dane się spotkać.
- Dlaczego Żywioły wybierają sobie kobiety, jako wybranki. Dlaczego nie mężczyźni?
- Na pewno wiesz, że zawsze to mężczyźni byli ważni. Oni rządzili państwami, oni mieli prawo głosu. Kobiety stały na uboczu przyglądając się wszystkiemu. Nikt nie podejrzewał by je o takie rzeczy, bo kiedyś uważano was za słabe i po prostu głupie. Poza tym kobiety to istoty nocy. Nie słyszałaś o czymś takim?- powiedział.
Catalina ruszyła głową przecząco.
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Zawsze myślałam, że jestem zwyczajną dziewczyną, ze zwyczajnymi problemami.
- Nigdy nie byłaś zwyczajna. Masz szesnaście lat lecz twoja dusza jest stara jak świat. Kiedy ciało wybranki umiera dusza usidla się w innym i budzi w niej moc.
- Ale moi rodzice nie mają o tym pojęcia?
- Nie i nie sądzę by zasługiwali na to by się o tym dowiedzieć.
- Masz racje.
- Twoi rodzice i ta przyjaciółka nie zasługują na Twoją uwagę. Przynajmniej moim zdaniem- słowo "rodzice" i "przyjaciółka" wypowiedział, jakby były one najobrzydliwszymi słowami jakie znał.- Nie możesz pod żadnym pozorem powiedzieć im o swojej mocy, o mnie i zwolennikach.
- Ale dlaczego?- spytała.- A może wtedy zaczęli by inaczej mnie odbierać.
- Jak już mówiłem twoi rodzice na to nie zasługują. Pomyśl, co by było, kiedy by się dowiedzieli. A jeżeli przestali by Cię kochać, bo jesteś inna?
Ostatnie zdanie, które wypowiedział Augusto zawisły między nimi w powietrzu. Dziewczyna bała się, że może on mieć racje. Nie była pewna reakcji rodziców. A zwłaszcza taty. Oni liczyli tylko na to, że ich córka będzie się dobrze uczyć, dobrze zachowywać i udawać przed innymi, że wszystko jest w porządku. Teraz oboje zobaczą, na co ją stać.
-------
Tak bardzo was przepraszam, że nie dodawałam postów. Nie byłam pewna, czy w ogóle jest w tym sens. Czy ktoś tu zagląda...? W każdym razie myślę, że będę dodawała tu posty bez względu na to, czy ktoś tu zagląda. Po prostu dla samej siebie. Zobaczymy co z tego będzie.- Akira

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 5



Catalina obudziła się późno w nocy. Była cała rozpalona. Odkryła się z kołdry i otworzyła okno. Czuła się bardzo dziwnie. Jak nie ona... Spojrzała na księżyc, który dziś był w pełni i jasno świecił. Dziewczyna patrząc na niego czuła coś... nie do wytłumaczenia. Rozejrzała się po pokoju. Po raz pierwszy poczuła się w nim nieswojo. Mimo, że okno było otworzone na oścież gorąc był nie do zniesienia. Nagle zaczęło kręcić się jej w głowie. Upadła na miękkie łóżko. " Co się dzieje?"- pomyślała. Głos, który jej towarzyszył od dawna, teraz zamilkł. Czy to, co się teraz dzieje ma z nim coś wspólnego? Catalinę zaczęły opuszczać siły. Z trudem przeczołgała się po łóżku i wtuliła głowę w poduszkę. Nagle złapały ją dreszcze. "Może mam gorączkę."- pomyślała. Nie była zbyt odporna na choroby. Intuicja podpowiadała jej, że to coś innego. Dziewczynę naszedł niepokój, a drgawki nasiliły się jeszcze bardziej. Leżała tak przez około godzinę trzęsąc się cała. Całe szczęście wkrótce zapadła w sen.

~~~~

Catalina obudziła się razem ze wschodzącym słońcem. Nigdy nie wstała tak wcześnie. Była teraz pełna energii i czuła się bardzo dobrze, co było przeciwieństwem tego, co działo się w nocy. "A może to był tylko sen"- pomyślała.- "Pewnie tak.". Przeciągnęła się i wstała z łóżka. Rozejrzała się wokoło. Coś było nie tak. Teraz była dziwnie szczęśliwa, a przecież przez ostatnie dni płakała, bo ani rodzice ani Jimena się do niej nie odzywali. Teraz nie czuła się tym dotknięta. Czuła jedynie, że kiedyś tego pożałują. Nie miała zamiar teraz marnować czasu. Wzięła ubrania i poszła do łazienki się umyć. Wzięła orzeźwiający prysznic i wytarła twarz przed lustrem. Zdusiła w sobie okrzyk. Patrzyła na osobę w lustrze z przerażeniem. Widziała tam siebie, ale jej oczy nie były brązowe lecz czerwone jak krew. Nie mogła opanować szoku.
- Czy teraz uważasz, że nadal jesteś zwykłym śmiertelnikiem?- usłyszała znów ten głos, ale nie w głowie, jak zawsze, lecz za sobą.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie. Za nią stał siwy mężczyzna z przenikliwie niebieskimi oczami.
- Kim jesteś?! Dlaczego mnie dręczyłeś?!- krzyknęła Catalina.
- Nie unoś się tak. Nazywam się Augusto Blás Costa Sá. Chodź ze mną. Poznasz świat, do którego należysz- rzekł do niej spokojnie.
- Co ty bredzisz? Wynoś się stąd!- krzyknęła i rzuciła w niego szczotką.
Augusto uniósł rękę i przedmiot zatrzymał się w powietrzu. Catalina nie potrafiła się w tej chwili odezwać.
- Nie rób tak więcej. - powiedział do niej, jakby w ogóle nie poruszony jej reakcją.
- Kim ty jesteś, po co tu do mnie przyszłeś?- spytała dziewczyna.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. Wybacz mi. Porozmawiamy razem, ale proszę nie tutaj. Dziewczyna  zastanawiała się, co powiedzieć.
- Dobrze.- odpowiedziała w końcu.
Była ciekawa, co jej powie. Kim jest i po co się z nią kontaktował w taki sposób.
- W takim razie poczekam na korytarzu.
Catalina pokiwała głową na zgodę. Stała przez chwilę nieruchomo. Po chwili odwróciła się w stronę swojego lustrzanego odbicia i patrzyła. Wyglądała zupełnie inaczej. Nagle oprzytomniała, westchnęła i za chwilę była już gotowa. Miała nadzieje, że ten mężczyzna wytłumaczy jej, co tu jest grane.

~~~~
Ehh. Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda. :/ Jednakże mam nadzieje, że jest ktoś taki jeszcze i dodałam kolejny rozdział. Proszę o komentarze i pokażcie mi, że jeszcze jesteście.- Akira

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 4




Catalina weszła właśnie do domu mocno waląc drzwiami. Spojrzała przed siebie i zobaczyła zapłakaną matkę i ojca pochylonego nad nią. Dostrzegli ją, ale milczeli.Wyglądali na naprawdę bezradnych, bezsilnych. Takich nie znała ich córka. Dziewczynie zrobiło się ciężko na sercu. Usłyszała znów głos w głowie: " Nie pokaż im, że to zrobiło na Tobie jakiekolwiek wrażenie.". "Masz racje."- pomyślała. Spojrzała na rodziców z pogardą i pobiegła po schodach do pokoju. Rodzice zerwali się z krzeseł i pobiegli za nią. Ona jednak była szybsza. Wbiegła do pokoju i zamknęła się w nim na klucz. Rodzice nie zamierzali odpuścić i walili w drzwi.
- Catalino, otwórz proszę! - błagała matka.
- Otwieraj natychmiast! - krzyknął ojciec.
- Widzicie!- krzyknęła dziewczyna.- Jestem w domu dopiero od dwóch minut, a wy już mi rozkazujecie! Mogłam w ogóle nie wracać!
- Martwiliśmy się o Ciebie, córciu!- mówiła matka. W jej głosie słychać było rozpacz, dławiła się własnymi łzami.
- Zgadza się! Dzwoniliśmy na policję, ale kazali nam odczekać 24 godziny. Jak możesz nam to robić!?- odezwał się ojciec.
Nagle drzwi się otworzyły. Catalina patrzyła na swoich rodziców z wyraźnym gniewem i pogardą w stosunku do nich.
- A wy nadal o sobie- rzekła spokojnie. Jednak w jej głosie było coś niepokojącego. Coś, czego nigdy nikt do tej pory nie słyszał. Ona także.
- Moja kochana!- krzyknęła matka i uściskała córkę.
Ona jednak nie drgnęła. Ojciec przypatrywał się Catalinie z niepokojem. Próbował dostrzec w tej dziewczynie swoją córkę. Osobę, którą widział w niej kilka dni wcześniej. Ile z niej jeszcze pozostało?
- Blanco...- rzekł, nadal wpatrzony w Catalinę.
Blanca odwróciła się i spoglądała na swojego męża nadal nic nie rozumiejąc.
- My...- próbował zacząć znowu ojciec.
- Tak, Guido?- zapytała matka.
- Tata po prostu chciał powiedzieć, że musicie jechać do pracy, bo inaczej się spóźnicie- rzekła dziewczyna nadal beznamiętnym głosem. Jej cienie pod oczami dodały jej jeszcze bardziej mrocznego wyglądu, niż kiedykolwiek.
Guido nadal patrzył na swoją córką z podejrzliwością, następnie zwrócił się do żony:
- Tak, to właśnie chciałem powiedzieć.
Jego głos drżał nienaturalnie.
- Ależ, Guido. Nasza córka wróciła do domu. Powinniśmy się nią zająć! Na pewno nic Ci nie jest, Catalino?- zwróciła się do córki.
- Nic mi nie jest. Możecie jechać. Potrzebuje spokoju, bo chciałabym się przespać.- ziewnęła, jakby na potwierdzenie tego, co powiedziała.
- No... Dobrze.- powiedziała Blanca i przypatrzyła się córce.
- W takim razie chodźmy, bo naprawdę się spóźnimy - rzekł ojciec i wziął żonę za rękę.
Oboje poszli korytarzem prosto do swojej sypialni. Kiedy rodzice zniknęli z oczu dziewczynie, ta odetchnęła z ulgą.
" Czy oni muszą być tacy denerwujący?"- pomyślała. Zamknęła cicho drzwi, by znów nie budzić podejrzeń. Najchętniej trzepnęła by nimi z całej siły. Usiadła na łóżku i zaczęła się rozglądać po pokoju, jak robiła to zawsze. Spojrzała na ściany, na których wisiały zdjęcia. Na fotografiach była ona, jej rodzice, ona i Jimena, ona i jakieś dzieci. Podejrzewała,że byli to jacyś kuzyni i kuzynki, których imion nie pamiętała. '' Tak, uśmiech na pokaz zawsze musi być.'' - pomyślała sobie. Tak naprawdę Catalinę ogarniał wtedy smutek, niepokój i bezradność. Już wtedy była bardzo samotna. Mniej więcej w tym czasie zaczęło się szykanowanie przez '' koleżanki''. Miała wtedy ochotę płakać, a nie się cieszyć. No bo z czego?  Dziewczynie stanęły łzy w oczach. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej życie było jednym wielkim kłamstwem. Głupim wymuszonym uśmiechem i rozpaczą kryjącą się w oczach. Przez tyle czasu maskowała swoje emocje, które jak wielki wulkan rozsadzały ją, by wreszcie wybuchnąć. Od tej chwili Catalina postanowiła sobie, że nie będzie już nic udawać. Nie będzie robić tego, na co nie ma ochoty i nie będzie szanować kogoś, kto nigdy nie szanował ją i jej uczuć.

~~~~

Kolejne trzy dni zlewały się ze sobą, jakby były jednym. To wszystko ją męczyło, a patrzenie na rodziców sprawiało jej podskórny ból. Catalina, mimo tego, co sobie postanowiła, z każdą chwilą coraz bardziej traciła kontrole nad swoim życiem. A przecież miało być inaczej. Nasiliły się także głosy. Dziewczyna nie za bardzo rozumiała ich znaczenie. '' Przemiana coraz bliżej. Niedługo przekonasz się do czego jesteś stworzona.'', albo '' Twoi uczniowie i naśladowcy czekają na Ciebie. My wierzymy, że nas nie zawiedziesz.'' czasem zdarzały się i takie: '' Takie życie nie ma sensu, ale dar , który otrzymasz odmieni je na zawsze. Na lepsze.''. Przerażały ją te słowa, ponieważ nie wiedziała, co one oznaczają. Nie spodziewała się przede wszystkim, że niektóre z nich okażą się prawdą.

~~
Cześć. Notka, miała pojawić się wczoraj, jednakże nie miałam czasu wybaczcie. Dziękuję także, za nominacje do Liebster Award. Życzę miłego weekendu i zachęcam do czytania dalszej historii, bo niedługo zrobi się ciekawie. :)- Akira

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 3




Dziewczyna przez resztę dnia włóczyła się po mieście bez sensu. Nie zamierzała wrócić do domu. Kilkakrotnie jej rodzicie próbowali się do niej dodzwonić, ale ona nie miała zamiaru z nimi rozmawiać. Nie miała ochoty nawet usłyszeć ich głosu. Powinna czuć się źle, ponieważ obraziła rodziców, ale Catalinę nie dręczyły wyrzuty sumienia. Wręcz przeciwnie. Była z siebie dumna, że wreszcie powiedziała im, co o tym wszystkim myśli. Poza tym głos, który słyszała w głowie powiedział jej, że dobrze zrobiła i jej rodzice zasłużyli sobie na to. A ona się z nim zgadzała. Przez cały czas głos jej towarzyszył. Wkrótce zaczęło się sciemniać, ale Catalina postanowiła, że nie wróci do domu. Ruszyła w stronę parku. Rozglądała się wokoło trochę przestraszona. W końcu nie była jeszcze pełnoletnia, była godzina 23:05 i włóczyła się sama po mieście. Usiadła na najbliższej ławce w parku. Dziewczyna pomyślała, że to tutaj się prześpi. "Całe szczęście, że ta noc ma być ciepła." - pomyślała. Tak mówili w prognozie pogody. Miała teraz dużą ochotę pooglądać telewizję. Nagle przypomniały się jej te okropne historię w programach informacyjnych. Na przykład to, jak porwano dziewczynę niewiele starszą od niej i kiedy rodzice zawiadomili o tym policję, porywacze zabili ich córkę. Albo jakieś dziecko zadźgane nożem... Catalinie przeszedł dreszcz po plecach. "Przecież takie rzeczy mają miejsce."- pomyślała. "Kto wie... Może przecież to spotkać właśnie mnie." Dziewczyna zaczęła histeryzować. Już zaczęła sobie wyobrażać programy informacyjny i nagle... "Przerywamy program, by nadać ważną wiadomość! Dnia 2 lipca zaginęła młoda dziewczyna. Ma szesnaście lat i nazywa się Catalina Miguela Moutino y Sanchez. Uciekła z domu, po kłótni z rodzicami i do tej pory nie została znaleziona. Zrozpaczeni rodzice proszą o pomoc...". "Nie!" - pomyślała Catalina. " Nie nakręcaj się tak. Czemu ma trafić na Ciebie? Przecież nikogo nie obchodzisz. Czemu ktoś obcy miałby sobie tobą zawracać głowę, skoro nawet rodziców nie obchodzisz?" Dziewczyna tak próbowała się uspokoić. Tak, próbowała, ale czy to jednak coś dawało? Całymi tymi przemyśleniami bardzo się zmęczyła. W końcu zasnęła.


~~~~


Catalinę obudziło trąbienie samochodu. Otworzyła oczy,ale zaraz je zamknęła, ponieważ słońce bardzo ją raziło. "No proszę. Jednak żyję."- pomyślała. Podniosła się z ławki i po czuła ból pleców i w ogóle całego ciała. Ławka to jednak nie łóżko. Spojrzała na telefon. Godzina 9:37, 44 nieodebrane połączenia. Dziewczyna zaśmiała się i rozejrzała w około. Życie miasta toczyło się dalej. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że jakaś nastolatka śpi sobie na ławce w parku. "Więc jednak bez rodziców da się żyć" - pomyślała.- "Ciekawe, czy zadzwonili na policję i zgłosili zaginięcie?". Nagle Catalinie zaburczało w brzuchu. No tak. Gdyby spała w domu. Wyszłaby z pokoju, zeszła na dół do kuchni, w której stałaby lodówka pełna jedzenia. " Może jednak wrócę do domu?"- pomyślała sobie. Stwierdziła też, że o tej godzinie w czwartek powinni być w pracy. Dziewczyna poszła w kierunku jej domu, albo mieszkania, które kiedyś było jej domem.

~~~~
No hej. Przepraszam Was, że tak krótko, ale jestem strasznie zdołowana, bo skończyły mi się ferie. Przez szkołę nie jestem dokładnie pewna, kiedy dodam następny rozdział... Myślę jednak, że powinien się pojawić w czwartek. Dziękuję też za wszystkie komentarze, które zmotywowały mnie do dalszej pracy. - Akira

środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 2



Catalina weszła do domu i z hukiem zamknęła drzwi. By uniknąć wkurzających pytań rodziców szybko popędziła schodami do swojego pokoju. Kiedy weszła do pomieszczenia od razu się uspokoiła. Te stonowane kolory zawsze ją trochę rozchmurzały. Jednak nie mogły sprawić, by dziewczynę opuścił smutek i żal. Położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać. Czy to jej wina, że nikogo nie obchodzi? Może to ona robi coś nie tak? Dlaczego nikt nie chce jej pomóc? Może nie zasługuję na pomoc? Takie pytania odbijały się echem po jej głowie. Wstała z łóżka i rozebrała się z ubrań. Usiadła na krześle przed toaletką i zaczęła czesać włosy. Spojrzała w lustro. Zobaczyła swoje lustrzane odbicie. Czarne włosy do ramion i brązowe, żałośnie smutne oczy. Nagle usłyszała ten sam głos, co zawsze: "Nadal nie widzisz tego, że jesteś wyjątkowa?". Upuściła z przerażenia szczotkę do włosów, którą miała w ręku. "Nie jestem wyjątkowa"- pomyślała. "Jesteś, ale jeszcze o tym nie wiesz."- odpowiedział jej głos.
- Jestem nienormalna. Rozmawiam z dziwnym głosem w głowie.- powiedziała i zaśmiała się smutno.
To wcale nie było zabawne. To było chore. Usłyszała kroki zbliżające się do jej pokoju. "O nie"- pomyślała. Do jej pokoju weszła uśmiechnięta matka. "Gdyby wiedziała, co się ze mną dzieje na pewno zniknąłby jej ten głupi uśmieszek z twarzy"- pomyślała Catalina.
- Hej, córciu. Jak tam film?- zapytała.
- Świetny- odpowiedziała ponuro.
- Po tym, jak to mówisz nie sądzę, by taki był- rzekła.- Co się dzieje?
Catalina zmarszczyła brwi. Czyżby teraz zaczęło interesować jej matkę co się u niej dzieje? Mama nie słysząc odpowiedzi usiadła na łóżku i zachęciła córkę, by usiadła koło niej. Dziewczyna posłusznie to zrobiła.
- Wiem, że to teraz taki wiek, że nie masz na nic ochoty i...- mówiła mama.
"No tak"- pomyślała Catalina.-"Jak zwykle tłumaczy sobie to dorastaniem. Mam tego dość". "W takim razie powiedz jej to"- zachęcił ją głos. Dziewczyna uznała, że w końcu musi to zrobić.
- Nie pomyślałaś, że to może nie dorastanie?! Może jestem inna niż wszyscy!- zerwała się z łóżka Catalina.
Jej matka była w szoku, ponieważ córka nigdy nie podniosła na nią głosu.
- Ty i ojciec nie bierzecie mnie pod uwagę. Uważacie, że jestem głupim dzieciuchem i myślę o głupich rzeczach, tymczasem ja mam problemy!
" Nie mów im o moim głosie. Pomyślą, że zwariowałaś"- rzekł głos w głowie.
- Nigdy nie pytacie, co u mnie! Udajecie wzorową rodzinkę i szczerzycie się do zdjęć. A rzeczywistość jest zupełnie inna. Jesteście małżeństwem, a prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiacie! Myślicie, że tak to ma wyglądać?- krzyknęła Catalina. Nie mogła pohamować swojego emocji. Gniew rozsadzał ją całą. Nagle drzwi od jej pokoju otworzyły się i ujrzała ojca.
- Jak ty się zachowujesz?!- krzyknął rozwścieczony.
- Normalnie! A jak mam się zachowywać?! Myślisz, że jeśli dajecie mi jeść i dach nad głową, to nic już mi więcej nie potrzeba?!- krzyknęła Catalina.
- Powinnaś z tego powodu okazywać nam należyty szacunek!- krzyknął ojciec.- Ja i matka zajmujemy się Tobą i robimy dla Ciebie wszystko, co najlepsze, a Ty tak się odpłacasz! Zobacz, Blanco. To jest właśnie nasza kochana córka. Ta, która zdobywa nagrody w szkole, ta dobrze wychowana.
Catalina nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ojciec natomiast ciągnął dalej.
- Zawiodłaś mnie i matkę. Kochamy Cię, a ty nas tak ranisz- powiedział już spokojniejszy.
-Kochacie mnie, bo jesteście moimi rodzicami. Zajmujecie się mną, tylko i wyłącznie dlatego, że macie taki obowiązek! Widzę to!- krzyknęła.
Dopiero po chwili Catalina zorientowała się, co tak naprawdę powiedziała. Rodziców zabolało to tak bardzo, że żadne z nich się nie odezwało. Dziewczyna wybiegła z pokoju i wyszła z domu. Nie wiedziała, gdzie idzie. To już nie miało znaczenia. Pierwszy raz Catalina wygarnęła im, co tak naprawdę czuję. Ciekawa była, co teraz zrobią. A może nic? Tego drugiego Catalina bardziej spodziewała się po swoich rodzicach. Odwróciła się i obserwowała jak jej dom oddala się, a w końcu znika z pola widzenia.

sobota, 24 stycznia 2015

Rodział 1

                                                           

- Catalino, może zaczęłabyś wreszcie jeść?- zapytał ojciec.
Catalina nawet na niego nie spojrzała. Grzebała widelcem w papce, która była niedawno ziemniakami, zajęta swoimi myślami.
- Ja już nie mam do niej sił, Blanco!- krzyknął i walnął pięścią w stół.
Dziewczyna w tej samej chwili zerwała się z krzesła i uciekła z jadalni.
- Guido, wiesz, że dorasta i ma swoje humory, zrozum ją- powiedziała matka cicho.
- Też byliśmy w jej wieku, a wcale się tak nie zachowywaliśmy- powiedział z rezygnacją w głosie ojciec.

Catalina wpadła do pokoju i rzuciła się na łóżko pełna furii. Jej rodzice nie rozumieli, jak się czuje. Nie wiedzieli pod jaką presją są teraz nastolatki. Potrzeba im przyjaciół, zabawy i akceptacji. Niestety dziewczyna nie posiadała dwóch ostatnich rzeczy. W szkole wiele osób jej nie znosiło. Miała tylko jedną przyjaciółkę, ale przecież ona nie mogła się nią zajmować, jak małym dzieckiem. Rodzice nawet nie widzieli, że coś jest nie tak. Całe szczęście, że są wakacje. Dodatkowo bywały takie chwile, że Cataliną targały gwałtowne emocje i nie potrafiła nad nimi zapanować. Każdy "napad" był silniejszy. Wtedy przychodziły jej różne myśli do głowy. Nie wiedziała też skąd brały się te uczucia. Jej koleżanka Jimena tłumaczyła to burzą hormonów. Jej mama także tak tłumaczyła jej wybuchy ojcu.
- Zrozum, w wieku czternastu lat też przeżywaliśmy takie chwile, nagłe wybuchy złości. Nie pamiętasz?- mówiła.
Ale Catalina wiedziała, że to nie to. Wiedziała, że to musi być coś więcej niż hormony. Czy to przez hormony słyszała takie głosy?. "Oni Cię nie rozumieją, ale są takie osoby, jak ty". Innym razem: " Nie jesteś taka jak oni. Nie jesteś zwykłym bezwartościowym śmiertelnikiem. Ty jesteś wyjątkowa". Catalina bała się tego głosu, ponieważ wszystko co mówił zdawało się mieć sens. Jej przemyślenia przerwał jej telefon. Westchnęła znudzona i przycisnęła głowę do poduszki, jednak dzwonek nie ustawał. W końcu odebrała telefon.
- Hej, Catie! Masz ochotę wyjść do kina?- usłyszała głos rozentuzjazmowanej Jimeny.
- Nie, Jimeno. Naprawdę nie mam humoru- odpowiedziała.
- A kiedy ty masz humor?! Nie wymigasz się! Idziesz ze mną!
- Ale...- zaczęła Catalina.
- Żadnego "ale". Idziesz i już. W kinach leci film kryminalny, który Mónica mi poleciła. Bądź gotowa na 17. Hej!
Catalina nie zdoła wydusić z siebie słowa. Jimena czasem ją wkurzała. Ona nie miała problemów, nie licząc narzekań, że nie ma się w co ubrać. Skoro nie ma wyboru, to wybierze się na ten film, ale później musi jeszcze porozmawiać ze swoją przyjaciółką.

                                                                  ~~~


- Catie, tu jestem!
Catalina odwróciła sie i zobaczyła machającą do niej Jimenę. Podeszła do niej szybkim krokiem.
-Cześć. O jeju! Ile tam ludzi.- powiedziała.
-No, dzień po premierze, a zebrało się chyba całe Aveiro.
Catalina nie odpowiedziała.
- A tak w ogóle to świetnie wyglądasz- Jimena nadal trajkotała.- Ta karmelowa bluzka świetnie pasuje do twojej ciemnej cery.
- Dzięki, Jimena. Możemy po seansie pogadać? To dla mnie ważne.
- Okej, ale teraz już chodź, bo film zaraz się zaczyna- powiedziała, złapała Catalinę za rękę i ruszyła w stronę kina.
Catalina czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Nie odwróciła się jednak, bo jej przyjaciółka pędziła w stronę wyznaczonej im sali. W końcu weszły do ciemnego już pomieszczenia i usiadły na krzesłach. Po długich reklamach zaczął się seans. Niestety kryminały to chyba nie jej ulubiony rodzaj filmów. Catalinie wydawało się, że trwa wieczność. Kiedy w końcu się skończył odetchnęła z ulgą, bo po około godzinie zjadła popcorn i zaczęło się jej naprawdę nudzić. Za chwilę wyszły z kina. Jimena cały czas gadała o przystojnym aktorze z filmu. Za to Catalina zastanawiała się, co powie koleżance podczas ich rozmowy. Nagle zadzwonił telefon Jimeny.
-Halo?... Cześć, mamo... Tak, film był świetny... Dlaczego dzwonisz?... Ale jak to ?... Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?... Okej zaraz będę... Hej.
Catalina wpatrywała się w przyjaciółkę i czekała co ta jej powie, jak się wytłumaczy. Jeżeli dobrze zrozumiała z rozmowy to znowu nie ma dla niej czasu.
- Catie, posłuchaj. Nie mogę zostać. Z rodzicami i bratem jedziemy do babci na weekend. Musimy się nią opiekować, bo wróciła ze szpitala. A teraz sorry. Nie mam czasu. Hejka !- powiedziała i pobiegła.
Catalina poczuła się odtrącona. Zaraz potem smutek przerodził się w złość. Jimena jak zwykle ją olała. Jedyne na co ją było stać to zwykłe "sorry".  Chciała z nią porozmawiać. Opowiedzieć o tym, co ją dręczy. Pewnie, kiedy by się wygadała poczuła by się lżej, ale ona jest nieodpowiedzialna. Zostawiła ją z jej problemami samą. Dokładnie tak samo, jak rodzice. Co ma teraz zrobić? Nagle kątem oka zobaczyła dziewczynę. Miała rude włosy i dziwnie nieobecny wzrok. Uśmiechnęła się do niej krzywo i pobiegła w stronę parkingu. Catalina natychmiast pobiegła za nią. Najpierw dzielił je jakichś metr. Nieznajoma zobaczyła ją i skręciła tuż za kioskiem. Czarnowłosa zrobiła to samo, ale dziewczyny już nie było. Jeszcze chwilę rozglądała się na około, następnie wzruszyła ramionami i poszła w swoją stronę. Jednak resztę dnia nękały ją myśli na temat tej dziwnej dziewczyny.

~~~
Hej. To na razie pierwszy rozdział, więc bądźcie pobłażliwi, że tak powiem...  :) Liczę na przychylne komentarze. - Akira