Catalina wróciła właśnie do domu. Augusto powiedział, że będzie lepiej jeśli odpocznie i wszystko poukłada sobie w głowie. Dał jej także swój numer, kiedy będzie chciała zawitać do ich siedziby. Dziewczyna miała zamiar właśnie iść na górę do swojej sypialni, kiedy to zatrzymał ją jej ojciec. Całe szczęście nie zapomniała, by wypowiedzieć zaklęcie, które zmieni jej kolor oczu.
- Gdzie byłaś? Czemu nie powiedziałaś, że gdzieś wychodzisz?- spytał rozgniewany.
- Byłam na spacerze, a nie powiedziałam, bo... zapomniałam.- odpowiedziała spokojnie.
- Słyszałem jak krzyczałaś na kogoś... Co to miało znaczyć? Kto to był?!
Tym razem dziewczyna zignorowała pytanie ojca.
- Odpowiadaj!- krzyknął i potrząsnął nią.
-Ała! To boli! Opanuj się, to później porozmawiamy- odpowiedziała i wyrwała mu się.
Ojciec jednak znowu ją zatrzymał.
- Nie będziesz mi stawiać warunków, bo jesteś za młoda i za głupia!- krzyknął.
- Milcz!- warknęła na niego.
Ojciec spoglądał na swoją córkę. Wyglądał, jakby chciał poruszyć ustami, ale nie mógł. Catalina patrzyła na niego z nienawiścią.
- Może teraz, kiedy masz szanse się wyciszyć, będziesz pamiętał, żeby ważyć swoje słowa. One są takie cenne.- rzuciła i zaśmiała się.
Popatrzyła na reakcję swojego ojca i pobiegła zadowolona do pokoju. "A więc jeszcze takie rzeczy mogę robić..."- pomyślała.
Wbiegła do pokoju i szybko zamknęła drzwi. "Czas zmienić wystrój mojego pokoju"- pomyślała.- "On jest taki słodki, a ja przecież nie jestem już dzieckiem." Catalina natychmiast wzięła się do pracy. Spojrzała na zdjęcia wiszące na ścianie. Zdjęła je powoli i przyjrzała się im. Przez chwile się zawahała, ale zaraz wyrzuciła je przez okno z uśmiechem na twarzy. Następnie zerwała zasłony i odrzuciła je w kąt pokoju. To samo zrobiła z innymi "słodkimi" rzeczami. Wkrótce kolorami dominującymi w jej pokoju były: biel, czerń i czerwień. Ściany wprost prosiły Catalinę, by coś na nich napisała. Wzięła do ręki flamaster i narysowała kilka zawijasów. Następnie połączyła je w całość. Jej oczom ukazał się piękny wzór. Sama nie wiedziała, że potrafi tak rysować. Dodatkowo obok wzoru napisała: "Ogień niszczy lasy. Kłamstwo niszczy moje życie.". Ten tekst bardzo pasował do sytuacji, w której się znajdowała. Jej wzrok powędrował na ozdoby w kącie. To były resztki po jej dawnym życiu. Catalina jedyne, co teraz chciała, to je zniszczyć. Zamknęła oczy i skupiła na nich całą swoją nienawiść, całą swoją moc. Sprawiło to, że znów przypomniało się jej, ile krzywd wyrządzili jej inni. Ogarnęła ją złość, jakiej nie czuła nigdy wcześniej. Jedyne, czego pragnęła to niszczyć. Coś, cokolwiek. Byle by jej ulżyło. Poczuła w swoich nozdrzach dym. Otworzyła oczy i zobaczyła płonące przedmioty. Leżały i paliły się tuż przed nią lecz nie czuła gorąca. Wiedziała, że ten Ogień jej nie skrzywdzi, ponieważ ona nad nim panuje. Czuła się teraz silna, jak nigdy. Augusto miał racje. To do tego była stworzona. Od zawsze było pisane jej władać Ogniem. Powinna dziękować za łaskę, którą otrzymała. Dzięki temu darowi, już nigdy nie będzie słaba... Z jej rozmyślań wyrwał ją odgłos walenia w drzwi.
- Catalina, otwieraj!- krzyknął jej ojciec.
"No, proszę. Czyżby czar już przestał działać?"- pomyślał sobie.
- Odejdź, bo pożałujesz.- krzyknęła w odpowiedzi.
Usłyszała milczenie. Ojciec na pewno się zastanawiał, co tym razem odpowiedzieć.
- Nie, nie odejdę.- odpowiedział nagle.- Nie wiem, co się z Tobą dzieje, ale to na pewno nie jest nic dobrego! Czuję dym! Czy coś się pali!? Martwię się o Ciebie!
- Odejdź!- krzyknęła.- Nic mi nie jest. A tak w ogóle to powinieneś się martwić o siebie!
Jednak to nie odwiodło ojca od próby porozmawiania z córką.
- Niedługo wróci mama i będziemy musieli odbyć poważną rozmowę.
- Mam się bać?- rzekła z drwiną w głosie Catalina.
- Rozmów nie trzeba się bać. Ale one muszą się odbywać.
- Nie gadaj jak psycholog. Mama zmusiła Cię, żebyś czytał te jej przeklęte książki. No nie wierzę, że się jej dałeś. Uważałam, że to ty nad nią panujesz, a nie odwrotnie.- powiedziała.
- Do czego zmierzasz?
- Do niczego! Wynoś się spod moich drzwi, bo naprawdę się zdenerwuję, a to wtedy nie skończy się na odebraniu Tobie mowy!
Do jej pokoju wpadł ojciec.
- Więc jednak masz z tym coś wspólnego.- powiedział, mrużąc oczy.- Nie wierzę.
- Czyli jednak naprawdę uważałeś mnie za kogoś tak beznadziejnego, kogoś tak zwykłego.- powiedziała z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem.
- Ja...- Catalina już prawie powiedziała ojcu prawdę. Prawie. Musi jakoś z tego wybrnąć.
" Ale chwila, przecież nie muszę."- pomyślała dziewczyna.
Właśnie teraz skupiła jak najbardziej mogła swoje myśli na ojcu. Zapragnęła, by dał jej spokój i nie zauważał w jej zachowaniu nic dziwnego. Bardzo intensywnie o tym myślała. Później wymówiła słowa podobne do słów widzianych w księdze, którą dał jej Augusto. Spojrzała na ojca. Stał już zupełnie spokojnie. Czyżby podziałało?
- Wyjdź z mojego pokoju. Chcę mieć spokój.- zwróciła się do niego.
Na te słowa ojciec podrapał się w głowę i wyszedł z jej pokoju.
Catalina uśmiechnęła się szeroko. To co się teraz działo było niesamowite! Poszła do łazienki by umyć usmoloną od dymu twarz. Spojrzała w lustro i zorientowała się, że czar nadal działa i ma brązowe oczy. Tak jak dawniej. Jednak Catalina nie chciała, by było jak dawniej. Chciała, by było tak jak jest teraz. By nie była znów ofiarą losu. Po chwili jej oczy znów zrobiły się ognisto czerwone.
~~~~
Jak wam się podoba? Proszę, abyście wyrażali swoje szczere opinie na temat rozdziałów. One motywują. Jeżeli zobaczycie błąd, napiszcie- postaram się poprawić.-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz