Catalina obudziła się późno w nocy. Była cała rozpalona. Odkryła się z kołdry i otworzyła okno. Czuła się bardzo dziwnie. Jak nie ona... Spojrzała na księżyc, który dziś był w pełni i jasno świecił. Dziewczyna patrząc na niego czuła coś... nie do wytłumaczenia. Rozejrzała się po pokoju. Po raz pierwszy poczuła się w nim nieswojo. Mimo, że okno było otworzone na oścież gorąc był nie do zniesienia. Nagle zaczęło kręcić się jej w głowie. Upadła na miękkie łóżko. " Co się dzieje?"- pomyślała. Głos, który jej towarzyszył od dawna, teraz zamilkł. Czy to, co się teraz dzieje ma z nim coś wspólnego? Catalinę zaczęły opuszczać siły. Z trudem przeczołgała się po łóżku i wtuliła głowę w poduszkę. Nagle złapały ją dreszcze. "Może mam gorączkę."- pomyślała. Nie była zbyt odporna na choroby. Intuicja podpowiadała jej, że to coś innego. Dziewczynę naszedł niepokój, a drgawki nasiliły się jeszcze bardziej. Leżała tak przez około godzinę trzęsąc się cała. Całe szczęście wkrótce zapadła w sen.
~~~~
Catalina obudziła się razem ze wschodzącym słońcem. Nigdy nie wstała tak wcześnie. Była teraz pełna energii i czuła się bardzo dobrze, co było przeciwieństwem tego, co działo się w nocy. "A może to był tylko sen"- pomyślała.- "Pewnie tak.". Przeciągnęła się i wstała z łóżka. Rozejrzała się wokoło. Coś było nie tak. Teraz była dziwnie szczęśliwa, a przecież przez ostatnie dni płakała, bo ani rodzice ani Jimena się do niej nie odzywali. Teraz nie czuła się tym dotknięta. Czuła jedynie, że kiedyś tego pożałują. Nie miała zamiar teraz marnować czasu. Wzięła ubrania i poszła do łazienki się umyć. Wzięła orzeźwiający prysznic i wytarła twarz przed lustrem. Zdusiła w sobie okrzyk. Patrzyła na osobę w lustrze z przerażeniem. Widziała tam siebie, ale jej oczy nie były brązowe lecz czerwone jak krew. Nie mogła opanować szoku.
- Czy teraz uważasz, że nadal jesteś zwykłym śmiertelnikiem?- usłyszała znów ten głos, ale nie w głowie, jak zawsze, lecz za sobą.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie. Za nią stał siwy mężczyzna z przenikliwie niebieskimi oczami.
- Kim jesteś?! Dlaczego mnie dręczyłeś?!- krzyknęła Catalina.
- Nie unoś się tak. Nazywam się Augusto Blás Costa Sá. Chodź ze mną. Poznasz świat, do którego należysz- rzekł do niej spokojnie.
- Co ty bredzisz? Wynoś się stąd!- krzyknęła i rzuciła w niego szczotką.
Augusto uniósł rękę i przedmiot zatrzymał się w powietrzu. Catalina nie potrafiła się w tej chwili odezwać.
- Nie rób tak więcej. - powiedział do niej, jakby w ogóle nie poruszony jej reakcją.
- Kim ty jesteś, po co tu do mnie przyszłeś?- spytała dziewczyna.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. Wybacz mi. Porozmawiamy razem, ale proszę nie tutaj. Dziewczyna zastanawiała się, co powiedzieć.
- Dobrze.- odpowiedziała w końcu.
Była ciekawa, co jej powie. Kim jest i po co się z nią kontaktował w taki sposób.
- W takim razie poczekam na korytarzu.
Catalina pokiwała głową na zgodę. Stała przez chwilę nieruchomo. Po chwili odwróciła się w stronę swojego lustrzanego odbicia i patrzyła. Wyglądała zupełnie inaczej. Nagle oprzytomniała, westchnęła i za chwilę była już gotowa. Miała nadzieje, że ten mężczyzna wytłumaczy jej, co tu jest grane.
~~~~
Ehh. Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda. :/ Jednakże mam nadzieje, że jest ktoś taki jeszcze i dodałam kolejny rozdział. Proszę o komentarze i pokażcie mi, że jeszcze jesteście.-
Jestem.
OdpowiedzUsuńNie bój się.
Kiedy następny ? :3
OdpowiedzUsuńmyślę, że dodam w czwartek. a jak się podobał rozdział?
Usuń