piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 4




Catalina weszła właśnie do domu mocno waląc drzwiami. Spojrzała przed siebie i zobaczyła zapłakaną matkę i ojca pochylonego nad nią. Dostrzegli ją, ale milczeli.Wyglądali na naprawdę bezradnych, bezsilnych. Takich nie znała ich córka. Dziewczynie zrobiło się ciężko na sercu. Usłyszała znów głos w głowie: " Nie pokaż im, że to zrobiło na Tobie jakiekolwiek wrażenie.". "Masz racje."- pomyślała. Spojrzała na rodziców z pogardą i pobiegła po schodach do pokoju. Rodzice zerwali się z krzeseł i pobiegli za nią. Ona jednak była szybsza. Wbiegła do pokoju i zamknęła się w nim na klucz. Rodzice nie zamierzali odpuścić i walili w drzwi.
- Catalino, otwórz proszę! - błagała matka.
- Otwieraj natychmiast! - krzyknął ojciec.
- Widzicie!- krzyknęła dziewczyna.- Jestem w domu dopiero od dwóch minut, a wy już mi rozkazujecie! Mogłam w ogóle nie wracać!
- Martwiliśmy się o Ciebie, córciu!- mówiła matka. W jej głosie słychać było rozpacz, dławiła się własnymi łzami.
- Zgadza się! Dzwoniliśmy na policję, ale kazali nam odczekać 24 godziny. Jak możesz nam to robić!?- odezwał się ojciec.
Nagle drzwi się otworzyły. Catalina patrzyła na swoich rodziców z wyraźnym gniewem i pogardą w stosunku do nich.
- A wy nadal o sobie- rzekła spokojnie. Jednak w jej głosie było coś niepokojącego. Coś, czego nigdy nikt do tej pory nie słyszał. Ona także.
- Moja kochana!- krzyknęła matka i uściskała córkę.
Ona jednak nie drgnęła. Ojciec przypatrywał się Catalinie z niepokojem. Próbował dostrzec w tej dziewczynie swoją córkę. Osobę, którą widział w niej kilka dni wcześniej. Ile z niej jeszcze pozostało?
- Blanco...- rzekł, nadal wpatrzony w Catalinę.
Blanca odwróciła się i spoglądała na swojego męża nadal nic nie rozumiejąc.
- My...- próbował zacząć znowu ojciec.
- Tak, Guido?- zapytała matka.
- Tata po prostu chciał powiedzieć, że musicie jechać do pracy, bo inaczej się spóźnicie- rzekła dziewczyna nadal beznamiętnym głosem. Jej cienie pod oczami dodały jej jeszcze bardziej mrocznego wyglądu, niż kiedykolwiek.
Guido nadal patrzył na swoją córką z podejrzliwością, następnie zwrócił się do żony:
- Tak, to właśnie chciałem powiedzieć.
Jego głos drżał nienaturalnie.
- Ależ, Guido. Nasza córka wróciła do domu. Powinniśmy się nią zająć! Na pewno nic Ci nie jest, Catalino?- zwróciła się do córki.
- Nic mi nie jest. Możecie jechać. Potrzebuje spokoju, bo chciałabym się przespać.- ziewnęła, jakby na potwierdzenie tego, co powiedziała.
- No... Dobrze.- powiedziała Blanca i przypatrzyła się córce.
- W takim razie chodźmy, bo naprawdę się spóźnimy - rzekł ojciec i wziął żonę za rękę.
Oboje poszli korytarzem prosto do swojej sypialni. Kiedy rodzice zniknęli z oczu dziewczynie, ta odetchnęła z ulgą.
" Czy oni muszą być tacy denerwujący?"- pomyślała. Zamknęła cicho drzwi, by znów nie budzić podejrzeń. Najchętniej trzepnęła by nimi z całej siły. Usiadła na łóżku i zaczęła się rozglądać po pokoju, jak robiła to zawsze. Spojrzała na ściany, na których wisiały zdjęcia. Na fotografiach była ona, jej rodzice, ona i Jimena, ona i jakieś dzieci. Podejrzewała,że byli to jacyś kuzyni i kuzynki, których imion nie pamiętała. '' Tak, uśmiech na pokaz zawsze musi być.'' - pomyślała sobie. Tak naprawdę Catalinę ogarniał wtedy smutek, niepokój i bezradność. Już wtedy była bardzo samotna. Mniej więcej w tym czasie zaczęło się szykanowanie przez '' koleżanki''. Miała wtedy ochotę płakać, a nie się cieszyć. No bo z czego?  Dziewczynie stanęły łzy w oczach. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej życie było jednym wielkim kłamstwem. Głupim wymuszonym uśmiechem i rozpaczą kryjącą się w oczach. Przez tyle czasu maskowała swoje emocje, które jak wielki wulkan rozsadzały ją, by wreszcie wybuchnąć. Od tej chwili Catalina postanowiła sobie, że nie będzie już nic udawać. Nie będzie robić tego, na co nie ma ochoty i nie będzie szanować kogoś, kto nigdy nie szanował ją i jej uczuć.

~~~~

Kolejne trzy dni zlewały się ze sobą, jakby były jednym. To wszystko ją męczyło, a patrzenie na rodziców sprawiało jej podskórny ból. Catalina, mimo tego, co sobie postanowiła, z każdą chwilą coraz bardziej traciła kontrole nad swoim życiem. A przecież miało być inaczej. Nasiliły się także głosy. Dziewczyna nie za bardzo rozumiała ich znaczenie. '' Przemiana coraz bliżej. Niedługo przekonasz się do czego jesteś stworzona.'', albo '' Twoi uczniowie i naśladowcy czekają na Ciebie. My wierzymy, że nas nie zawiedziesz.'' czasem zdarzały się i takie: '' Takie życie nie ma sensu, ale dar , który otrzymasz odmieni je na zawsze. Na lepsze.''. Przerażały ją te słowa, ponieważ nie wiedziała, co one oznaczają. Nie spodziewała się przede wszystkim, że niektóre z nich okażą się prawdą.

~~
Cześć. Notka, miała pojawić się wczoraj, jednakże nie miałam czasu wybaczcie. Dziękuję także, za nominacje do Liebster Award. Życzę miłego weekendu i zachęcam do czytania dalszej historii, bo niedługo zrobi się ciekawie. :)- Akira

2 komentarze:

  1. Nominuję Cię do LBA, więcej szczegółów znajdziesz na moim blogu
    http://dramione-alexandry.blogspot.com/2015/02/druga-nominacja-do-liebster-blog-award_15.html

    OdpowiedzUsuń