niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 5



Catalina obudziła się późno w nocy. Była cała rozpalona. Odkryła się z kołdry i otworzyła okno. Czuła się bardzo dziwnie. Jak nie ona... Spojrzała na księżyc, który dziś był w pełni i jasno świecił. Dziewczyna patrząc na niego czuła coś... nie do wytłumaczenia. Rozejrzała się po pokoju. Po raz pierwszy poczuła się w nim nieswojo. Mimo, że okno było otworzone na oścież gorąc był nie do zniesienia. Nagle zaczęło kręcić się jej w głowie. Upadła na miękkie łóżko. " Co się dzieje?"- pomyślała. Głos, który jej towarzyszył od dawna, teraz zamilkł. Czy to, co się teraz dzieje ma z nim coś wspólnego? Catalinę zaczęły opuszczać siły. Z trudem przeczołgała się po łóżku i wtuliła głowę w poduszkę. Nagle złapały ją dreszcze. "Może mam gorączkę."- pomyślała. Nie była zbyt odporna na choroby. Intuicja podpowiadała jej, że to coś innego. Dziewczynę naszedł niepokój, a drgawki nasiliły się jeszcze bardziej. Leżała tak przez około godzinę trzęsąc się cała. Całe szczęście wkrótce zapadła w sen.

~~~~

Catalina obudziła się razem ze wschodzącym słońcem. Nigdy nie wstała tak wcześnie. Była teraz pełna energii i czuła się bardzo dobrze, co było przeciwieństwem tego, co działo się w nocy. "A może to był tylko sen"- pomyślała.- "Pewnie tak.". Przeciągnęła się i wstała z łóżka. Rozejrzała się wokoło. Coś było nie tak. Teraz była dziwnie szczęśliwa, a przecież przez ostatnie dni płakała, bo ani rodzice ani Jimena się do niej nie odzywali. Teraz nie czuła się tym dotknięta. Czuła jedynie, że kiedyś tego pożałują. Nie miała zamiar teraz marnować czasu. Wzięła ubrania i poszła do łazienki się umyć. Wzięła orzeźwiający prysznic i wytarła twarz przed lustrem. Zdusiła w sobie okrzyk. Patrzyła na osobę w lustrze z przerażeniem. Widziała tam siebie, ale jej oczy nie były brązowe lecz czerwone jak krew. Nie mogła opanować szoku.
- Czy teraz uważasz, że nadal jesteś zwykłym śmiertelnikiem?- usłyszała znów ten głos, ale nie w głowie, jak zawsze, lecz za sobą.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie. Za nią stał siwy mężczyzna z przenikliwie niebieskimi oczami.
- Kim jesteś?! Dlaczego mnie dręczyłeś?!- krzyknęła Catalina.
- Nie unoś się tak. Nazywam się Augusto Blás Costa Sá. Chodź ze mną. Poznasz świat, do którego należysz- rzekł do niej spokojnie.
- Co ty bredzisz? Wynoś się stąd!- krzyknęła i rzuciła w niego szczotką.
Augusto uniósł rękę i przedmiot zatrzymał się w powietrzu. Catalina nie potrafiła się w tej chwili odezwać.
- Nie rób tak więcej. - powiedział do niej, jakby w ogóle nie poruszony jej reakcją.
- Kim ty jesteś, po co tu do mnie przyszłeś?- spytała dziewczyna.
- Nie chciałem Cię przestraszyć. Wybacz mi. Porozmawiamy razem, ale proszę nie tutaj. Dziewczyna  zastanawiała się, co powiedzieć.
- Dobrze.- odpowiedziała w końcu.
Była ciekawa, co jej powie. Kim jest i po co się z nią kontaktował w taki sposób.
- W takim razie poczekam na korytarzu.
Catalina pokiwała głową na zgodę. Stała przez chwilę nieruchomo. Po chwili odwróciła się w stronę swojego lustrzanego odbicia i patrzyła. Wyglądała zupełnie inaczej. Nagle oprzytomniała, westchnęła i za chwilę była już gotowa. Miała nadzieje, że ten mężczyzna wytłumaczy jej, co tu jest grane.

~~~~
Ehh. Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda. :/ Jednakże mam nadzieje, że jest ktoś taki jeszcze i dodałam kolejny rozdział. Proszę o komentarze i pokażcie mi, że jeszcze jesteście.- Akira

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 4




Catalina weszła właśnie do domu mocno waląc drzwiami. Spojrzała przed siebie i zobaczyła zapłakaną matkę i ojca pochylonego nad nią. Dostrzegli ją, ale milczeli.Wyglądali na naprawdę bezradnych, bezsilnych. Takich nie znała ich córka. Dziewczynie zrobiło się ciężko na sercu. Usłyszała znów głos w głowie: " Nie pokaż im, że to zrobiło na Tobie jakiekolwiek wrażenie.". "Masz racje."- pomyślała. Spojrzała na rodziców z pogardą i pobiegła po schodach do pokoju. Rodzice zerwali się z krzeseł i pobiegli za nią. Ona jednak była szybsza. Wbiegła do pokoju i zamknęła się w nim na klucz. Rodzice nie zamierzali odpuścić i walili w drzwi.
- Catalino, otwórz proszę! - błagała matka.
- Otwieraj natychmiast! - krzyknął ojciec.
- Widzicie!- krzyknęła dziewczyna.- Jestem w domu dopiero od dwóch minut, a wy już mi rozkazujecie! Mogłam w ogóle nie wracać!
- Martwiliśmy się o Ciebie, córciu!- mówiła matka. W jej głosie słychać było rozpacz, dławiła się własnymi łzami.
- Zgadza się! Dzwoniliśmy na policję, ale kazali nam odczekać 24 godziny. Jak możesz nam to robić!?- odezwał się ojciec.
Nagle drzwi się otworzyły. Catalina patrzyła na swoich rodziców z wyraźnym gniewem i pogardą w stosunku do nich.
- A wy nadal o sobie- rzekła spokojnie. Jednak w jej głosie było coś niepokojącego. Coś, czego nigdy nikt do tej pory nie słyszał. Ona także.
- Moja kochana!- krzyknęła matka i uściskała córkę.
Ona jednak nie drgnęła. Ojciec przypatrywał się Catalinie z niepokojem. Próbował dostrzec w tej dziewczynie swoją córkę. Osobę, którą widział w niej kilka dni wcześniej. Ile z niej jeszcze pozostało?
- Blanco...- rzekł, nadal wpatrzony w Catalinę.
Blanca odwróciła się i spoglądała na swojego męża nadal nic nie rozumiejąc.
- My...- próbował zacząć znowu ojciec.
- Tak, Guido?- zapytała matka.
- Tata po prostu chciał powiedzieć, że musicie jechać do pracy, bo inaczej się spóźnicie- rzekła dziewczyna nadal beznamiętnym głosem. Jej cienie pod oczami dodały jej jeszcze bardziej mrocznego wyglądu, niż kiedykolwiek.
Guido nadal patrzył na swoją córką z podejrzliwością, następnie zwrócił się do żony:
- Tak, to właśnie chciałem powiedzieć.
Jego głos drżał nienaturalnie.
- Ależ, Guido. Nasza córka wróciła do domu. Powinniśmy się nią zająć! Na pewno nic Ci nie jest, Catalino?- zwróciła się do córki.
- Nic mi nie jest. Możecie jechać. Potrzebuje spokoju, bo chciałabym się przespać.- ziewnęła, jakby na potwierdzenie tego, co powiedziała.
- No... Dobrze.- powiedziała Blanca i przypatrzyła się córce.
- W takim razie chodźmy, bo naprawdę się spóźnimy - rzekł ojciec i wziął żonę za rękę.
Oboje poszli korytarzem prosto do swojej sypialni. Kiedy rodzice zniknęli z oczu dziewczynie, ta odetchnęła z ulgą.
" Czy oni muszą być tacy denerwujący?"- pomyślała. Zamknęła cicho drzwi, by znów nie budzić podejrzeń. Najchętniej trzepnęła by nimi z całej siły. Usiadła na łóżku i zaczęła się rozglądać po pokoju, jak robiła to zawsze. Spojrzała na ściany, na których wisiały zdjęcia. Na fotografiach była ona, jej rodzice, ona i Jimena, ona i jakieś dzieci. Podejrzewała,że byli to jacyś kuzyni i kuzynki, których imion nie pamiętała. '' Tak, uśmiech na pokaz zawsze musi być.'' - pomyślała sobie. Tak naprawdę Catalinę ogarniał wtedy smutek, niepokój i bezradność. Już wtedy była bardzo samotna. Mniej więcej w tym czasie zaczęło się szykanowanie przez '' koleżanki''. Miała wtedy ochotę płakać, a nie się cieszyć. No bo z czego?  Dziewczynie stanęły łzy w oczach. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej życie było jednym wielkim kłamstwem. Głupim wymuszonym uśmiechem i rozpaczą kryjącą się w oczach. Przez tyle czasu maskowała swoje emocje, które jak wielki wulkan rozsadzały ją, by wreszcie wybuchnąć. Od tej chwili Catalina postanowiła sobie, że nie będzie już nic udawać. Nie będzie robić tego, na co nie ma ochoty i nie będzie szanować kogoś, kto nigdy nie szanował ją i jej uczuć.

~~~~

Kolejne trzy dni zlewały się ze sobą, jakby były jednym. To wszystko ją męczyło, a patrzenie na rodziców sprawiało jej podskórny ból. Catalina, mimo tego, co sobie postanowiła, z każdą chwilą coraz bardziej traciła kontrole nad swoim życiem. A przecież miało być inaczej. Nasiliły się także głosy. Dziewczyna nie za bardzo rozumiała ich znaczenie. '' Przemiana coraz bliżej. Niedługo przekonasz się do czego jesteś stworzona.'', albo '' Twoi uczniowie i naśladowcy czekają na Ciebie. My wierzymy, że nas nie zawiedziesz.'' czasem zdarzały się i takie: '' Takie życie nie ma sensu, ale dar , który otrzymasz odmieni je na zawsze. Na lepsze.''. Przerażały ją te słowa, ponieważ nie wiedziała, co one oznaczają. Nie spodziewała się przede wszystkim, że niektóre z nich okażą się prawdą.

~~
Cześć. Notka, miała pojawić się wczoraj, jednakże nie miałam czasu wybaczcie. Dziękuję także, za nominacje do Liebster Award. Życzę miłego weekendu i zachęcam do czytania dalszej historii, bo niedługo zrobi się ciekawie. :)- Akira

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 3




Dziewczyna przez resztę dnia włóczyła się po mieście bez sensu. Nie zamierzała wrócić do domu. Kilkakrotnie jej rodzicie próbowali się do niej dodzwonić, ale ona nie miała zamiaru z nimi rozmawiać. Nie miała ochoty nawet usłyszeć ich głosu. Powinna czuć się źle, ponieważ obraziła rodziców, ale Catalinę nie dręczyły wyrzuty sumienia. Wręcz przeciwnie. Była z siebie dumna, że wreszcie powiedziała im, co o tym wszystkim myśli. Poza tym głos, który słyszała w głowie powiedział jej, że dobrze zrobiła i jej rodzice zasłużyli sobie na to. A ona się z nim zgadzała. Przez cały czas głos jej towarzyszył. Wkrótce zaczęło się sciemniać, ale Catalina postanowiła, że nie wróci do domu. Ruszyła w stronę parku. Rozglądała się wokoło trochę przestraszona. W końcu nie była jeszcze pełnoletnia, była godzina 23:05 i włóczyła się sama po mieście. Usiadła na najbliższej ławce w parku. Dziewczyna pomyślała, że to tutaj się prześpi. "Całe szczęście, że ta noc ma być ciepła." - pomyślała. Tak mówili w prognozie pogody. Miała teraz dużą ochotę pooglądać telewizję. Nagle przypomniały się jej te okropne historię w programach informacyjnych. Na przykład to, jak porwano dziewczynę niewiele starszą od niej i kiedy rodzice zawiadomili o tym policję, porywacze zabili ich córkę. Albo jakieś dziecko zadźgane nożem... Catalinie przeszedł dreszcz po plecach. "Przecież takie rzeczy mają miejsce."- pomyślała. "Kto wie... Może przecież to spotkać właśnie mnie." Dziewczyna zaczęła histeryzować. Już zaczęła sobie wyobrażać programy informacyjny i nagle... "Przerywamy program, by nadać ważną wiadomość! Dnia 2 lipca zaginęła młoda dziewczyna. Ma szesnaście lat i nazywa się Catalina Miguela Moutino y Sanchez. Uciekła z domu, po kłótni z rodzicami i do tej pory nie została znaleziona. Zrozpaczeni rodzice proszą o pomoc...". "Nie!" - pomyślała Catalina. " Nie nakręcaj się tak. Czemu ma trafić na Ciebie? Przecież nikogo nie obchodzisz. Czemu ktoś obcy miałby sobie tobą zawracać głowę, skoro nawet rodziców nie obchodzisz?" Dziewczyna tak próbowała się uspokoić. Tak, próbowała, ale czy to jednak coś dawało? Całymi tymi przemyśleniami bardzo się zmęczyła. W końcu zasnęła.


~~~~


Catalinę obudziło trąbienie samochodu. Otworzyła oczy,ale zaraz je zamknęła, ponieważ słońce bardzo ją raziło. "No proszę. Jednak żyję."- pomyślała. Podniosła się z ławki i po czuła ból pleców i w ogóle całego ciała. Ławka to jednak nie łóżko. Spojrzała na telefon. Godzina 9:37, 44 nieodebrane połączenia. Dziewczyna zaśmiała się i rozejrzała w około. Życie miasta toczyło się dalej. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że jakaś nastolatka śpi sobie na ławce w parku. "Więc jednak bez rodziców da się żyć" - pomyślała.- "Ciekawe, czy zadzwonili na policję i zgłosili zaginięcie?". Nagle Catalinie zaburczało w brzuchu. No tak. Gdyby spała w domu. Wyszłaby z pokoju, zeszła na dół do kuchni, w której stałaby lodówka pełna jedzenia. " Może jednak wrócę do domu?"- pomyślała sobie. Stwierdziła też, że o tej godzinie w czwartek powinni być w pracy. Dziewczyna poszła w kierunku jej domu, albo mieszkania, które kiedyś było jej domem.

~~~~
No hej. Przepraszam Was, że tak krótko, ale jestem strasznie zdołowana, bo skończyły mi się ferie. Przez szkołę nie jestem dokładnie pewna, kiedy dodam następny rozdział... Myślę jednak, że powinien się pojawić w czwartek. Dziękuję też za wszystkie komentarze, które zmotywowały mnie do dalszej pracy. - Akira